Za nami uroczysta gala 35-lecia powstania pierwszej organizacji biznesowej na Kociewiu. Jak Pani wrażenia po tym wieczorze pełnym sentymentu, wspomnień i niezapomnianych wrażeń?
Na pewno nie brakowało mi emocji. Z pierwszym akordem „Mazurka Dąbrowskiego” popłynęły mi łzy po policzku. Z trudem opanowałam wzruszenie, patrząc w sufit. Na moje szczęście w/ce prezes Mariusz Szwarc przejął mikrofon. Z klubem jestem związana od 15 lat, ale odnoszę wrażenie, że od zawsze. Lubię tych ludzi, rozumiem ich problemy oraz obawy. Są mi bliscy, to moja duża szanująca się „rodzina”, choć nie pozbawiona różnorodności. Serce mi się radowało. jak dawni aktywiści Klubu dziękowali za pamięć, zaproszenie, przywołanie historycznych wspomnień w formie krótkiego filmu. To bezcenne spotkanie, które długo pozostanie w mojej pamięci. Mam wrażenie, że nie tylko mojej. Żałuję tylko, że nie starczyło mi czasu, by z każdym zamienić, chociażby kilka słów, za co przepraszam.
To wydarzenie było zwieńczeniem dotychczasowej działalności Starogardzkiego Klubu Biznesu – Związku Pracodawców. Co uważa Pani za największy sukces w ciągu tych 35 lat?
Sukces z reguły kojarzy się z czymś dużym, spektakularnym, a nie zawsze tak jest. W mojej ocenie na sukces składają się także małe, często niezauważalne, niedoceniane, często nienazwane „sukcesiki”. Największym sukcesem Klubu (w moim odczuciu) jest to, że w ogóle jesteśmy tą samą organizacją, kontynuatorem zjednoczenia przedsiębiorców nieprzerwalnie od 35 lat. To możliwość wspólnego, realnego wpływu na warunki gospodarcze oraz budowanie silniejszej pozycji negocjacyjnej. Sukces zależy również od czynników zewnętrznych, a z tym niekiedy mamy pod górkę. Sukcesem niewątpliwie jest dobra współpraca z samorządami, parlamentarzystami oraz partnerami. To nasza siła wspierająca, która rozumie bieżące problemy i potrzeby przedsiębiorców. Zawsze możemy na nich liczyć.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz