Ekonomiści wskazują, że ceny prądu w 2024 roku wystrzelą, a Polacy będą musieli sięgnąć głęboko do kieszeni. Szansą na tańszy prąd może być przedłużenie obowiązujących limitów na ceny energii.
Obecnie ceny prądu zamrożone są na poziomie tych z 2022 roku. Zamrożenie cen obowiązuje jednak tylko do określonego limitu rocznego zużycia. Po przekroczeniu limitu rozliczenie oparte jest o obowiązujące cenniki w 2023 roku.
Rządowe tarcze w tym zakresie wygasają jednak z końcem roku, a eksperci wieszczą, że w przypadku ich nie przedłużenia Polaków czekają duże podwyżki.
- Zakładając brak dodatkowych mechanizmów zamrażających ceny prądu, może być to ponad dwa razy więcej w odniesieniu do obecnego limitu, czyli od ok. 20-35 proc. więcej niż cena maksymalna. W praktyce będzie to wzrost na poziomie zatwierdzonym przez prezesa URE w grudniu 2022 r. dla 2023 r. - wyjaśnia Łukasz Czekała, prezes firmy Optimal Energy dla money.pl.
Analitycy banku Santander wskazują, że wzrost może być jeszcze wyższy i wynieść ok. 40 proc.
Realnie, jak podaje money.pl, ceny energii wzrosną o ok. 1000 zł w skali roku.
- Ta prognoza nie uwzględnia jednak wzrostu m.in. opłat dystrybucyjnych, a te są doliczane do każdego rachunku - uzupełnia serwis.
Eksperci wskazują, że rząd stoi przed trudnym zadaniem dot. przedłużenia tarczy. Może to kosztować budżet miliardy.
- Z drugiej, jeśli obecne limity na ceny energii nie zostaną przedłużone, wówczas w 2024 r. Polacy zapłacą za prąd znacznie więcej - podaje money.pl
Ekonomiści wieszczą jednak, że rząd zdecyduje się na kolejne zamrożenie cen. Wszystko z uwagi na rok wyborczy, ale zastrzegają, że grupa beneficjentów może być zacieśniona do np. rodzin z Kartą Dużej Rodziny.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz